czwartek, 14 lipca 2011

Rozdział 1

Cześć, mam na imię Emily i mam 17 lat. Urodziłam się w Kanadzie, rodzice są Polakami, ale jak mówili: ' w Polsce niczego się nie dorobimy '. Kiedy skończyłam równe 13 lat, rodzice rozwiedli się, a dziecko jak dziecko, najwięcej na tym ucierpiało. Po rozwodzie przeprowadziłyśmy się z mamą do Polski, do miasta Mielno, które położone jest nad morzem. Tak, jest tu pięknie, ale przez pewien czas nie mogłam pogodzić się z zaistniałą sytuacją, w Kanadzie wychowałam się, miałam wielu zaufanych znajomych, tutaj? Na początku było źle, to rzecz jasna, nowe miasto, nowi ludzie, cieszyłam się, że rodzice nie dali mi zapomnieć polskiego języka, co ułatwiało lepsze warunki komunikowania się z nowym otoczeniem. Przez te cztery lata znalazłam dobrych znajomych, jedną najbardziej zaufaną przyjaciółkę i najlepszego przyjaciela, którego po cichu wielbiłam i powiem szczerze, że kochałam. Z myśli wyrwały mnie krzyki mamy.
- Emi! Wstawaj do szkoły!
- Wstałam już dobre 20 minut temu. - powiedziałam zbiegając ze schodów.
Mama zostawiła to bez odpowiedzi, położyła na stole miskę z płatkami i spojrzała na mnie.
- Jak ty wyglądasz?! - prawie, że wykrzyknęła.
- No normalnie. - powiedziałam cicho, przyglądając się w lustrze.
Na nogach miałam ciemne rurki, górę zdobiła bokserka w czarno-białe paski, lub odwrotnie a na to zarzucona była bluza, z której kieszeni wystawały słuchawki od telefonu.
- Dzisiejsza młodzież ... - wyszeptała do siebie, zalewając płatki mlekiem, które zapewne były dla mnie... albo i nie.
- A córce zrobić śniadanie, to nie łaska? - usiadłam do stołu czekając aż ruszy swoje cztery litery i zrobi mi smaczne śniadanie.
- Masz rączki, nóżki, możesz ruszyć dupsko i sobie zrobić. - zachichotała cicho, połykając kolejną porcję mleka.
- Wielkie dzięki. - odburknęłam złośliwie, ześlizgnęłam się z krzesła, wyjęłam miskę, mleko i płatki i przygotowałam sobie należycie śniadanie.
- Smacznego. - uśmiechnęła się z ironią w głosie.
Spojrzałam na nią wzrokiem, który mówił sam za siebie. ' Nic już nie mów. ' Rodzicielka wybuchnęła śmiechem wypluwając zawartość jedzenia, które miała w buzi jeszcze przed chwilą, teraz zdobiło stół wraz z moją miską.
- Fuj! Obrzydliwa jesteś. - odsunęłam od siebie śniadanie, na które za nic nie mogłam patrzeć. - Jak dziecko!
- Przesadzasz, każdemu się wymsknie. - uśmiechnęła się lekko, dalej cicho chichocząc pod nosem, wycierając przy tym blat stołu.
- Dziękuję za pyszne śniadanie, a teraz zmywam do szkoły, zanim zwymiotuję. - skrzywiłam się, złapałam za torbę i słuchawki i wyszłam z domu. Przed furtką czekała już moja przyjaciółka Asia, przywitałam się z nią jak należy i ruszyłyśmy ku szkole.
- Rozumiesz to, że mój ojciec znalazł sobie jakąś babkę? - Asi jak zwykle gęba się nie zamykała. Jej ojciec był wdowcem, matka jej zmarła kiedy przyjaciółka miała zaledwie dwa latka.
- Ta, a moja mama już świruje z tej samotności, ciekawi mnie jak u taty. Oczywiście odwiedzisz go ze mną na wakacje, prawda? - uśmiechnęłam się uroczo, po czym podekscytowana, że znowu spędzę wakacje w moim ulubionym mieście, głośno pisnęłam.
- Odbija ci? - zaśmiała się cicho, patrząc na mnie spod byka.
- Udziela mi się zachowanie mamy. Gdybyś ją widziała dzisiaj, wczoraj, przez ostatnie dni... Jak dziecko, jak dziecko! - skomentowałam chichocząc.
Po pięciu minutach byłyśmy już pod szkołą dołączając przy tym do naszej paczki, elity, jak kto woli. Przywitałam się z ludźmi, po czym poczułam silne pociągnięcie mojej dłoni.
- A ze mną to się nie przywitasz? - usłyszałam najwspanialszy głos, który doprowadzał do omdlenia, który grzeszył tym, że jest taki wspaniały, jak zarówno jego osoba, czyli mój najlepszy przyjaciel - Mateusz.
- Zostawiłam sobie ciebie na koniec. - zaśmiałam się cicho, rumieniąc się przy tym.
Przyciągnęłam go do siebie i przytuliłam z całych sił, wiedziałam, że nie będziemy razem, przynajmniej tak przypuszczałam. Powód? Mateusz zapewne nic do mnie nie czuł, a poza tym miał już swoją drugą połówkę, jak wynikało z mojego rozumowania. Wiedziałam o nim wszystko, on o mnie prawie wszystko, wszystko prócz tego, że szaleję za nim od pierwszego wejrzenia.
- Emi, chodźmy na lekcję. - ponownie poczułam szarpnięcie za dłoń.
- Czekaj chwilę no! - spojrzałam na nią proszącym wzrokiem, po czym wróciłam do Mateusza.
- Robię dzisiaj imprezę, wpadniesz? - uśmiechnął się do mnie, ponownie utonęłam w jego przeuroczym uśmiechu. - Wpadniecie? - poprawił się widząc miny reszty paczki.
- Jasne! - usłyszałam krzyki za sobą.
- Tak. - uśmiechnęłam się, po czym pomachałam mu na pożegnanie czując, że ktoś mnie pcha.
- Człowieku, cierpliwości! - zaśmiałam się w stronę Asi.
- Ta, cierpliwości możesz powiedzieć babce od angielskiego. - skrzywiła się biegnąc prawie na lekcje.
Tak, Asia była z tego znana, że uczyła się najlepiej z naszej paczki i była najbardziej odpowiedzialna. Wchodząc do klasy poczułam na sobie wrogie spojrzenie nauczycielki, uśmiechnęłam się do niej z ironią i usiadłam na swoje miejsce. Lekcja minęła szybko, nawet z tak wrogim nastawieniem pani od angielskiego, nie było aż tak źle. Moje myśli krążyły wokół Mateusza, jego zapewne wokół Eryki - jego dziewczyny. Po trzeciej lekcji weszliśmy paczką prócz Mateusza do stołówki, wzięłam tacę i nałożyłam na nią odpowiednią ilość jedzenia, byłam przeogromnie głodna nie jedząc śniadania w domu, a to wszystko dzięki mojej ukochanej i jakże odpowiedzialnej mamusi. Wszyscy usiedliśmy do stołu, zabrałam się za jedzenie. Znajomi widząc jak szybko jem skomentowali:
- Ej, Emi, nikt ci nie ukradnie! - wszyscy wybuchnęli śmiechem słysząc słowa Bartka.
Wystawiłam mu palec środkowy i przeszłam do dalszego konsumowania.
- Opowiem wam coś... Emi jest tak głodna dlatego, że .... - Asia nie dokończyła, bo poczuła ból, tak, ból w lewej nodze, którą właśnie przycisnęłam jej do ziemi. - Auć!
- Zamknij się. - uśmiechnęłam się lekko.
Nie chciałam, by ludzie dowiedzieli się jaką mam szaloną, a przy okazji dziecinną matkę.
- Dobra nic. - powiedziała do zniecierpliwionych znajomych.
- No dawaj! - krzyczeli jeden po drugim.
- Zapomniałam. - sama z siebie zaczęła się śmiać.
Zrezygnowani ludzie zaczęli zajmować się swoim jedzeniem, po chwili usłyszałam śmiechy i szepty, których za nic w życiu nie mogłam przegapić, przegapić tego głosu. Odwróciłam głowę i przy sąsiednim stoliku ujrzałam Mateusza i  Erykę, którzy szeptali sobie wzajemnie do ucha i cicho chichotali. Wyobraziłam sobie, że to ja siedzę obok niego, że to mi szepcze zapewne ' kocham cię '. Moje marzenia przerwały krzyki:
 - Gorzko, gorzko! - skierowane były w stronę Mateusza i dziewczyny.
Nie mogłam na nich patrzeć, nie chciałam, złapałam za torbę i wyszłam ze stołówki. Dołączyłam się do ludzi, którzy byli mi prawie nieznani, i przysłuchiwałam się ich rozmowie, ale będąc całkiem gdzie indziej, w innym świecie, w świecie lepszym, gdzie jest również on, bez niej.

kolejne opowiadanie o miłości? :) 
tak już mam, ale co mi tam, lubię pisać o love,love. 
miłego czytania ;* 

Prolog.

Usiadła na zimnej podłodze, przyciągając tym samym do ciała nogi, kuląc się w malutką kuleczkę. Wiatr, który dostał się do jej pokoju, przez otwarte okno lekko rozwiewał jej niezdarnie uczesane włosy. Do oczu jej cisnęły się łzy, dusiła w sobie ten płacz, lecz kto w takiej sytuacji mógłby trzymać w sobie tak wielką ilość słonych łez. W końcu wybuchła gromkim płaczem, nie mogła powstrzymać się od kolejnych i kolejnych łez. W pewnym momencie usłyszała dźwięk telefonu, który świadczył o tym, że przyszedł właśnie do niej sms. Trzęsącą się dłonią powędrowała do kieszeni spodni, rozsuwając już wyjęty telefon ujrzała, że wiadomość przyszła od niego, od tego człowieka, który zadał jej tyle bólu i cierpienia... Ale może najlepiej będzie, jeśli zaczniemy od nowa.